Noclegi Augustow Borkie

Noclegi Augustow Borkie

Samym faktem bajki płynie okupowanej polski momentu rozpoczęcia we właściwe południowy zachódecimy już Pego. Ostatnie kilometry spokojnie, czeka nas kawka Jest czas kilka zdjęćąsi Pego siadamyawiarence kawce. Przed stoją dwa rowery, widać że full wypas prorodku gośćatiushyusVelo gadają po rosyjsku, prosi ścianie zdjęcia właścicielinlberto Contadorem. Ot, taka niepozorna, kolarska kawiarenka. Zdjęcie Cotadora ścianie za AyJay'em: Pijemy kawę, jemy batonyebrane po drodzeadzie mandarynki. Właścicielka przychodziówi że ascidanacio, przynosi kilka innych słodszychłasnych drzew. Słodziutkie, nieboębieosileni jedziemy jużowrotem. Kierunek Orba. już zaczynają się góryługi podjazd: prawiemrzewyższeniem 190 metrów, średnio nibyle najczęściej okarmin pokazuje. Dobre 50 minut powoli to mielimy Oczywiście jak są podjazdy, to zaraz po nich sąjazdyedziemy przez Alcalali, Xalo, Lliber Benissę. Co raz to góra, co raz toół. Widoki piękneenissy jeszcze szybki zjazd poziom morzaadmorską drogą ostatnie kilometryierunku Calpe. Za drogą zdjęciu widać poniżej skałę Penon de Ifach Trening całkiem inny jakościowo niż dzień wcześniej. Nie dusiło mnie, całkiem inaczej się jechało. Odblokowałem się, noga się zaczęła kręcić. Może nie tyle noga, co całość organizmu zaczęła ze sobą współpracować. Wkręcam się obroty Sobotaarca 2014 Komentarzeleż ostatnio się działo! Jak przeskok do innego wymiaru. Żeby tak po kolei kolarsko to podsumować, to: Najpierw spotkanie drużyny. Stroje przyjeżdżają ostatni gwizdek, sami odbieramyagazynu kuriera ranoobotę. Spotkanie dzięki temu udaneunkt programu pt. sesja zdjęciowa zaliczonyo spotkanie było końcem prawie trzy tygodniowej orki, spotkań firmowych, wizytacji, negocjacji itd. Pozostało kilka dni ogarnięcie zaległości, dopięcie spraw czwartek po 15-stej wsiadamyasząociąg do Krakowa. Tak PKP pojebała rozkłady, że nocą się teraz do grodu Kraka nie dostaniesz. Więc żeby nie koczować kilka godzin śmierdzącej lumpami poczekalni Centralnejawie, jedziemy wcześniejszym pociągiemądujemy noclegRK. Nocujemyałkiem przyjemnym hoteliku koło dworca, łazimy sobie do południa po Krakowie zaliczając Stary Rynek, Sukiennice, Wawelołudnie jesteśmyalicachecimy Ryanair nad słonecznymi Alpami Po 16-stej lądujemylicante, szybki transfer do Calpe. Bukujemy sięipocampoeszcze nas witastatnich promieniach słońca Penon de Ifach. Następnego dnia nastaje piękny poranekzas pierwsze kilometry hiszpańskiej zgrupce. Jak zwykle zbieramy się koło 11-stej promenadzie przed Hipocampo. Założenie pierwszego etapu to lekko, nie za długo tak do trzech godzin. Jedziemyrupieczywiście jak torupie jest różnie: trochę szarpania, trochę kozaków przodzie podjazdach. Postanawiam sobie od początku nie jechać za mocnoię nie spalać. Bez rywalizacji. Robię swoje waty, nawet gdybym miał być szarym końcu. To nie wyścig Wcześniej jeszcze, krótkim rozjeździeaszą spotykamy drużynową maskotkę. Tylko jak sprawić, żeby chciało uparte bydle zabrać sięamiowrotem do Polskiecimy Moriarę, dalej podjazd pod Benitaxtell. Tutaj czuję, że jest źlególe płuca nie chcą podawać, ciężko się oddycha. Nogi czuć, że wypoczęte, ale ogólnie źle się czuje. Jadę więc delikatnie. Noakasadzie do końca, kręcąc swoje watyercent oczywiście obowiązkowy coffe breakeodnóża Coll de Rates. Jeszcze nie tego dnia, jeszcze odpuszczamy przełęcz. Przyjdzie jeszcze to czasogaracamy przez Xaloenissę. Szybkim zjazdem do Calpe od zachodu. Etapojego Vueltaalp zaliczony. razie kiepsko, nie najlepsze samopoczucie. Mam nadzieję, ze noga się rozkręci następnych etapach Sobota, 28 września 2013 Komentarzeielnik ostatni startezonie 2013. Wielka niewiadomanak zapytania, jeśli chodziormę. Po wystrzaleugustowie byłem ciekaw jak pójdzie mielnickiej trasieamtym roku dała miość. Lubię ją, lubię jej charakterystykę, długie podjazdy, Górę Zamkową. trasa miała podsumować ten cały sezono rozgrzewce, jak to ostatnio już dłuższejrzemyślanej, dojeżdżam akurat start, kiedy zaczynają czytać pierwszy sektor. Staję koło Saszyitam sięiomkamiras MK Przygotowanie startu idzie szybkouż po 11-stej starujemy. Jestemrzodu, lecę lewą stroną omijając kałużę przed startem. Zaraz od razu jest zakrętrawojeżdżamy od razuełną mocą pod Górę Zamkową. Staram się utrzymaćzubie, chociaż tempo jest mocne. Nie chyba nikogorzodu, kto by chciał to od razu porwać, ale dla drugiej linii, tak jak dla mnie, jest to bardzo mocno. Udaje się utrzymaća asfalt wjeżdżamierwszej grupie, może kilka metrówyłu ale od razu łapię się do środka. Zaraz idzie zakrętewoaczyna się naprawdę długi, asfaltowy podjazd. Jeśli Zamkowej było bardzo mocno, to teraz jest piekielnie mocno. Tętno wędrujekolice 184 udaczynam dyszećię męczyć. Pierwsi odjeżdżają, ostatni odpadają, peleton się rozciąga. Zakrętrawo, asfaltowa prosta, trochęół prawo wpadamyeren. Wcześniej rozciągnięty peleton zbija się znówedną grupę, jest nas ze 20-stu. Jedziemy dwoma liniami, równo, przed sobą widzę